Później, w maju, nieudana wyprawa Kingi Baranowskiej i Rafała Froni na Makalu (szczyt miał zostać zdobyty w stylu sportowym bez wspomagania tlenem z butli).
W tym samym czasie działała inna wyprawa - unifikacyjna wyprawa PZA na Dhaulagiri. Wyprawa nie miała na celu wykoania zadnych spektakularnych przejść, a jedynie zdobycie szczytu drogą normalną, a przez to oswojenie się uczestników z wysokimi górami co ma zaprocentować przy następnych wyprawach programu Polski Himalaizm Zimowy. W wyprawie uczestniczyli: Agnieszka Bielecka, Robert Cholewa wraz z Sherpą Sonamem, Marcin Miotk, Tamara Styś, Piotr Tomala, Jacek Żyłka Żebracki, a także kierownik Jerzy Natkański i Dariusz Załuski. Niestety wyprawa również zakończyła się niepowodzeniem.
I przyszedł czerwiec. Artur Hajzer (kierownik programu PHZ) i Marcin Kaczkan wyruszyli aby zdobyć Gasherbrumy (Gasherbrum I i Gasherbrum II). Zadanie to miało być o tyle trudniejsze, że zakładało zdobycie obu szczytów w trakcie jednego ataku trawersując przełęcz łączącą oba szczyty - Gasherbrum Col. W trakcie ataku szczytowego występowały wahania pogodowe i silny wiatr zmusił wspinaczy to rezygnacji jeszcze przed pierwszym wierzchołkiem. Powrót do bazy okazał się być trudny, być może zbyt trudne jak na panujące warunki atmosferyczne. W trakcie trudnego technicznie fragmentu drogi Artur Hajzer odpadł od ściany spadając w stronę kuluaru japońskiego. Marcin Kaczkan był świadkiem upadku. Widział ciało partnera, ale o wszystkim mógł poinformować dopiero po dotarciu do bazy głównej parę dni po wydarzeniu.
Zginął wybitny polski himalaista, twórca programu Polski Himalaizm Zimowy, właściciel marki odzieżowej HiMountain i bez wątpienia wspaniały człowiek. Jeszcze pół roku temu byłem na jego prelekcji w katowickim klubie podróżników Namaste, podpisał mi swoją książkę "Atak rozpaczy", uścisnął dłoń. Mówił wtedy że: "Góry nie są warte poświęcenia nawet paznokcia", a teraz sam zapłacił za nie najwyższą cenę...
Panie Arturze, czapki z głów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz