piątek, 9 sierpnia 2013

RUN FUN

   Pół roku zleciało przez palce, i pomimo, że nie robiłem żadnych postanowień, wobec których powinienem czuć zobowiązania, dokonałem chłodnej kalkulacji i stwierdziłem smutno, że jeżeli szybko nie wprowadzę jakiejś modyfikacji, ten rok nie będzie się wcale różnił od poprzedniego.
  Góry i szlaki, całe życie outdoorowe ciągle jest obecne, ale nie zawsze jest czas i środki aby ruszyć w plener. Przydałoby się więc coś, co nie wymaga wiele. Coś co można robić bez względu na miejsce, czas i środki finansowe. Najlepiej coś co stymuluje ciało i umysł i czyni je silniejszym...

Wiadomo, że chodzi o najefektywniejszą formę wysiłku aerobowego - bieganie. Do tego bieganie na dłuuugich dystansach. Cel wyznaczyłem sobie prosty i jak najbardziej do osiągnięcia: chcę w tym roku wystartować w co najmniej jednym maratonie i go ukończyć.

Cel jest i starania też zostały podjęte. Biegam dużo, coraz więcej. Czuje jak modyfikuje się mój organizm, nie tyko na sutek endorfin, ale i poprawy kondycji i ogólnej sprawności fizycznej. 60 km tygodniowo musi być. Jeden bieg dłuższy (co tydzień o parę kilometrów więcej), a pozostałe 3 treningi to solidne interwały, aby serducho dostało kopa!

Nie zależy mi na wyniku, chcę po prostu ukończyć dystans 42 km.

Za realizowanie celu wziąłem się poważnie, na tyle poważnie, że teraz jestem od tego uzależniony (od endorfin powysiłkowych też można się uzależnić). I zwyczajnie biegam kiedy tylko to możliwe.



W międzyczasie były zawody w biegu górskim na szczyt Pilska (piękna sprawa, cudowna atmosfera i... ta satysfakcja!!!) Później miał być "Bieg dla Słonia"... niestety musiałem odpuścić.

Pomimo niewyobrażalnej ochoty aby połączyć pasję biegania z oddaniem czci jednemu z wybitniejszych polskich himalaistów - Arturowi Hajzerowi - nie mogłem wziąć udziału w biegu. Ponieważ nieprzewidywany zabieg jaki przeszedłem, i możliwe komplikacje po nim, wykluczyły mnie na jakiś czas całkowicie z aktywności o średniej i wysokiej intensywności.

Dla Hajzera pobiegnę sam, jak tylko znowu będę mógł. Może to właśnie jego pamięci poświęcę maraton organizowany przez katowicki AWF - "Bieg Kukuczki". W końcu Hajzer i Kukuczka dobrze się znali, i obaj pozostali w górach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz