poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Na Szlaku Orlich Gniazd cz.1






   Po długim oczekiwaniu w końcu zawitała wiosna. Co prawda na ekstremalnie ciepłe temperatury przyjdzie nam jeszcze poczekać, ale i tak odczuwa się zmienione powietrze. Na nizinach stopniał już śnieg, niestety w górach będzie zalegał jeszcze co najmniej do połowy maja. Tymczasem zbliża się długi majowy weekend, i jeżeli wierzyć serwisom pogodowym, to pogoda ma być całkiem przyzwoita. Gdzie więc się wybrać aby uczcić nadejście wiosny? Ja, zanim na dobre rzucę się w górski wir nowego, świeżego sezonu, zaplanowałem rozprawić się z wyprawą, która nie doszła do skutku ubiegłego roku, mowa o Jurajskim Czerwonym Szlaku Orlich Gniazd, wytyczonym przez Kazimierza Sosnowskiego (tego samego, który poprowadził trasę Głównego Szlaku Beskidskiego).

 Szlak można pokonać pieszo, konno, samochodem (motocyklem) a także rowerem. Szlak pieszy zajął by mi wiecej czasu niż oferuje majowy weekend, konny... chyba brak mi rumaka, samochodem? po pierwsze musiał bym go mieć, a po drugie to kłóciło by się z moją koncepcją aktywnego wypoczynku, na skutek tych eliminacji pozostał mi rower. Nie żaden szosowy czy trekkingowy, ale najzwyklejszy góral kupiony w sieciowym hipermarkecie za parę stówek. Pod koniec ubiegłego sezonu był w rozsypce (wyeksploatowałem go ponad normę, ponad to zaliczył kilka niszczących "telemarków"), toteż już na początku marca zaliczył profesjonalny serwis (koszt 200 PLN - to już połowa wartości roweru!). Pomimo wyraźnego ostrzeżenia serwisanta, że support jest tak nadwyrężony, że może nie wytrzymać 200 km wycieczki, mam zamiar wykończyć go na Jurze. Tu pojawia się problem - jeśli coś w rowerze się wysypie to cieżko liczyć na serwis. Nie dlatego, że nie ma żadnych punktów serwisowych na trasie, ale poprostu dlatego, że każda poważniejsza awarii wymagająca zostawienie roweru chociaż na dzień w serwisie, zburzy cały plan, a ponad to w weekend majowy wolne mogą mieć również same serwisy rowerowe. Jaki z tego morał? Ano taki, że mogę liczyć tylko na siebie, a właściwie to nie tylko... W końcu nie jadę sam ;) Wszelkie znaki na Niebie i Ziemi wskazują na to, że będzie nas trójka: Ja błogosławiony między dwiema niewiastami ;)
Mimo to, moich współtowarzyszek nie obarczę odpowiedzialną funkcję mechanika bo z roweru zrobiły by mikser... Im przypadną dużo WAŻNIEJSZE funkcje jak np. kucharzenie - bo aby obniżyć nieco koszty całej wyprawy będziemy stawiać na własną kuchnię (kuchenka turystyczna GoSystem i dużo nudli :D).
    Chcemy aby cała wyprawa nie nadszarpnęła zbytnio naszego budżetu (po powrocie jakoś żyć trzeba), dlatego wszystko już za wczasu musi być dokładnie przemyślane, bo o ile pieniądze zaoszczędzone na żywności to grosze, to jeśli chodzi o nocleg ma to dużo większe znaczenie. Na szlaku prowadzącym od Krakowa do Częstochowy występuje mnogość ofert noclegowych od pól namiotowych, przez agroturystykę, aż po drogie pensjonaty. Oczywiście najkorzystniej i najekonomiczniej było by wykorzystanie własnego namiotu, jest to jednak ok. 4,5 kg dodatkowego balastu, a szlak to nie asfaltówka prowadząca z górki :P... Agroturystkę i nocowanie u gospodarzy również bierzemy pod uwagę, 30 zł od osoby to raczej nie majątek, a w tej granicy mieszczą się ceny noclegów. Druga sprawa to transport, o dziwo ten wcale nie jest drogi, wystarczy, że za 5zł przewieziemy rowery naszym kochanym PKP z Rudy Śląskiej do Katowic, a stamtąd, za jakieś 15 zł, z Katowic do Krakowa Głównego. Cena drogi powrotnej z Częstochowy do Katowic wygląda podobnie, a cała reszta to TO co mamy w nogach, będziemy pedałować aż padniemy.
Pozostałe koszty to ewentualne usterki oraz samo wyposażenie na wyprawę: bagażniki, apteczki, narzędzia, sakwy itp.
Mamy jeszcze 16 dni na wprowadzanie modyfikacji w planie wycieczki, obserwację serwisów pogodowych, tworzenie planów awaryjnych oraz na POPRAWĘ formy, która po długiej zimie naprawdę wymaga poprawy.


Oprócz mnie udział wezmą: Żaneta Gałka i Ewelina Kipka ;))

5 komentarzy:

  1. Jak Ewa Kapka zobaczy jak napisałeś jej nazwisko to się zdziwi o_O

    :P
    ale będzie super! nie straszna nam droga, pogoda. 1 maja wyruszamy na przywitanie wiosny i średniowiecznych warowni :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że wykluczyłeś mnie z tej wyprawy... I znaleźliście sobie jakąś Kapke! Jak chcecie! Ale Kapka to nie to samo co Kipka!;p

    OdpowiedzUsuń
  3. a nie mówiłam :P:P

    OdpowiedzUsuń
  4. Wybaczcie, "kapkę" się pomyliłem ale już korekta została wprowadzona i KIpencja jedzie z nami xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Sporo jeździliśmy w tamtych okolicach w zeszłym roku. Świetna trasa na moto. :)

    OdpowiedzUsuń