poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Sezon górski 2013 rozpoczęty!

 
Minął już tydzień odkąd wyruszyliśmy na pierwszy w tym roku górski szlak - z Bielskich Błoni na Klimczok i Szyndzielnię - niestety dopiero teraz udało mi się wygospodarować odrobinę wolnego czasu aby napisać małe co nieco.
   Całą "bezpłodną" zimę górskie serce rwało się aby w końcu wyruszyć na szlak, i zobaczyć jak przyroda budzi się do życia. W Beskidzie Śląskim już zaczęło się mocno zielenić, choć w niektórych miejscach (tych ukrytych przed słońcem, głównie po północnej stronie) wciąż zalegała twarda, 30-centymetrowa pokrywa śnieżna. Górskie strumienie przybierają na sile, śnieg topnieje i fragmenty szlaku toną w wodzie, ale kiedy słońce mocno grzeje, na niebie ani jednej chmurki, taki spacer to sama przyjemność.
    No ale przyjemność przyjemnością, o ile pogoda była sprzyjająca, to fakt, że zabrałem nowe buty trekkingowe na "rozchodzenie" odczuwam jeszcze teraz. Pomimo porządnej górskiej skarpety piętę starłem do mięsa. W trakcie marszu nie bardzo się tym przejmowałem, ale następnego dnia... chodzić się nie dało. Być może moje buty nie są najlepsze, bo o modelu Dhaulagiri od TNF krążą różne opinie, ale żeby tak torturowały? Na razie przyjąłem, że każde buty trzeba rozchodzić, i prawdopodobnie niekoniecznie od razu na szlaku, no cóż... z czasem zobaczymy czy miałem rację ;)
 
Podejście na szczyt Klimczoka 1117 n.p.m

Jakieś 500 m wcześniej minęli nas dość ekscentryczni turyści: jegomość w puchowej kurtce z kapturem
naciągniętym po sam nos i "niedzielnych" lakierkach, oraz jego wybranka, udzielili nam rady, że:
"Dalej jest śniegu po pas, jest bardzo ślisko, bez raków nie da rady, Oni robią "wycof" =)
Widać polskie sukcesy himalaistycze bardzo się komuś udzieliły ;)


Pewnie wiecie, że to przed schroniskiem na Klimczoku, a wiecie, że za schroniskiem
jest niewielki basen dla tych co zgrzali się na szlaku?

Bawarska architektura schroniska na Szyndzielni z 1897r.


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz