 |
od lewej Shaheen Baig, Artur Małek, Tomasz Kowalski |
Cały górski świat od ubiegłej niedzieli wpatruje się w Karakorum, gdzie czterej dzielni Polacy: Tomasz Kowalski, Maciej Berbeka, Artur Małek i Adam Bielecki pod kierownictwem legendy polskiego himalaizmu Krzysztofa Wielickiego, walczą z nieposkromionym zimą masywem Broad Peak. Wiemy już, że wszyscy osiągnęli szczyt, ale o sukcesie będzie można mówić dopiero kiedy wszyscy cali i zdrowi znajdą się w obozie głównym.
Od rana ze wszystkich serwisów informacyjnych dochodą niepokojące wieści o braku kontaktu z dwójką wspinaczy, którym nie udało się powrócić po ataku szczytowym do obozu IV (Kowalski i Berbeka). Kierownik wyprawy - Krzystof Wielicki - poinformował głównego organizatora projektu Polski Himalaizm Zimowy - Artura Hajzera - iż uznaje wspinaczy za zaginionych i należy zacząć się martwić, ponieważ dziś w nocy ma nastąpić załamanie pogodowe, a do tego czasu wszyscy wspinacze powinni znaleźć się na bezpiecznej wysokości.

Ta cisza trwa zdecydowanie zbyt długo, choć zazwyczaj radiowa cisza to dobry znak, znak, że są zajęci schodzeniem i nie chcą rozpraszać się nawiązując kontakt radiowy, ale upłynęło już tyle czasu, że zaczynam mięć wątpliwości. Wyobrażam sobie, że jestem w ich sytuacji, na wysokości na której trudno oddychać, każdy oddech to walka. Wycieńczenie organizmu który przestaje się regenerować. Mimo, że warunki pogodowe dobre - jest bezwietrznie - to -35 stopni Celsjusza mrozi palce i stopy. Noc spędzona pod gołym niebem, być może w śnieżnej jamie, również nie daje należytego odpoczynku zmęczonemu ciału... ale ciało jak ciało, to psychika i wola walki jest najważniejsza, a ona też słabnie. Przychodzi noc, a jak wiadomo noc przynosi różne myśli. Być może z miejsca w którym nocowali widzieli nawet obóz IV, może widzieli światła w namiotach, odległość która ich dzieliła od obozu to ok. 500 m - wydaje się mało, ale w takich warunkach to kilka godzin marszu. Co myśleli? Czy było z nimi naprawdę źle?
Wierzę, że dziś pojawią się dobre wieści, chcę w to wierzyć... że się odnaleźli, przemarznięci, wykończeni i z odmrożeniami ale żywi!
Bo gdyby było inaczej... to taka cena za to czego nikt inny nie dokonał jest zdecydowanie za wysoka.
"Żadna góra nie jest warta nawet paznokcia" (A. Hajzer). Nie mniej jednak żaden z uczestników nie szedł na Broad Peak po śmierć.. chcieli dokonać niedokonanego, udało się, a dwójka z nich zostanie już tam na zawsze. Tym razem góra zebrała żniwo.. nie ma już praktycznie żadnej nadziei. Kolejni polacy dołączą do szerokiego grona himalaistów, którzy ponieści śmierć w górach wysokich..
OdpowiedzUsuńJednemu się wierzchołki gór upodobały,
OdpowiedzUsuńLubi szczyty wyniosłe, niedostępne skały,
Chociaż go smutny koniec rzadko może minąć,
Byle wzniósł się na chwilę, chętnie gotów zginąć...
- W. Potocki, XVII w.
Szkoda mi szczególnie młodego Tomka Kowalskiego, któremu wróżono spore sukcesy w Himalajach. On i Bielecki mieli być wschodzącymi gwiazdami himalaizmu w Polsce, niestety tylko jeden będzie walczył dalej. O zaginionych himalaistach nie zapomnimy, i osobiście mam zamiar zapalić im światełko pod pomnikiem na szczycie Babiej Góry.
OdpowiedzUsuń